Z tym tematem zacząłem mieć problem od momentu gdy w której z książek, beletrystyce, przeczytałem akapit w którym stara kobieta o imieniu Mu opowiadała o swoim pierwszym wrażeniu ze zmiany bandaży swojej ciotki na jej stopach. A Mu była wówczas małą dziewczynką.
Napisała o SMRODZIE, który zaczął się unosić w izbie po zdjęciu tych cuchnących bandaży. I o tym, że natychmiast zwymiotowała. Był to zapewne początek XX wieku.
Ja NIE POTRAFIĘ tego zrozumieć. Tzn. pojmuję iż dawno temu jakiś mandaryn- wpływowy- uznał ze kobieca stopa powinna mierzyć … I tak to się zaczęło. Więc z punktu widzenia faktów można to pojąć. Ale to niestety kres moich możliwości. Bo już nie mogę zrozumieć kilku wynikających z tego spraw. Np. jak mężczyźni potrafili wytrzymać smród który MUSIAŁ się wydobywać z gnijących ran swoich żon, konkubin i innych. Że nie wspomnę o dużej umieralności kobiet wynikającej z tego właśnie faktu- gnicia ran.
Celowo nie piszę o samych kobietach. Bo One nie miały głosu. Były NIKIM. Więc z punktu widzenia tego świata nie stanowiły żadnego problemu. Miały służyć i służyły.
I to do mnie dociera. To rozumiem. Natomiast gdybym miał służącą na każde skinienie to chciałbym aby była CZYSTA. I myślę, że z tym starożytni Chińczycy z warstw w których kobiety MUSIAŁY krępować stopy nie mieli żadnego problemu. Właśnie tutaj zaczyna się mój problem. Ponieważ nie mogę za cholerę połączyć tych dwóch spraw: cuchnących ran kobiet i czystych mężczyzn.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, iż kobieta miała owe rany do pewnego momentu. Gdy dorosła, a kości zrosły się w tym nowym koszmarnym układzie pozostał TYLKO ból przy chodzeniu. Ran już nie było. Mężczyznom już nic nie przeszkadzało. Ale wcześniej? Współżycie z kobietą która ma otwarte złamania na stopach- no to jest coś z czym nie potrafię się zmierzyć.
Potrafię natomiast bez trudu zrozumieć fakt, iż pojęcie czystości dziś i przed np. 600 laty miało inny wymiar. Że w miastach- nawet chińskich- smród mógł być wszechobecny. Lecz tylko do pewnych granic! I nie w każdym miejscu. Tak mogło być.
Wtręt.
A może tutaj tkwi wyjaśnienie? Może istotnie w owych czasach odporność na smród było tak duża, że nie zauważano tego problemu. A ja widzę problem tam gdzie go nigdy nie było. Myślę ahistorycznie czyli myślę o owych czasach w kategoriach naszych czasów. I to być może.
Koniec wtrętu.
Możecie się państwo dziwić, że próbuję racjonalizować coś ,czego zracjonalizować się NIE DA. Ale to mój odruch obronny. Bo jeśli czegoś nie rozumiem, a to coś wydaje mi się straszne, wręcz obrzydliwe i jednak mimo wszystko trzeba w tę rane wejść i poczuć jej smród, to nie pozostaje żadna inna droga ucieczki tylko racjonalizm. Dla mnie.
I nie dziwcie się Państwo temu, że nie piszę o tej sprawie w sposób uporządkowany. Że nie piszę: od kiedy do kiedy, kto i dlaczego? Ta sprawa należy do tej części mojej wyobraźni która mnie boli. Jest jak rana na ciele tych miliardów kobiet. Nie potrafię i nie chcę o tym myśleć. I te zdjęcia powyżej które wziąłem z agencji Xinhua długo, bardzo długo leżały i czekały. Bo nie potrafiłem się z ten tekst wziąć. Za bardzo mnie „uwierał”.
Sądzę, że to efekt mojego dzieciństwa gdy zaczytywałem się w książkach ...o obozach koncentracyjnych. Tak, czytałem je jako dziecko- bo one również były w domu. A byłem jeszcze w szkole podstawowej. Tyle że to był początek lat 60-tych. Wojna była jeszcze żywa. Cholera....
P.S. Żeby wrócić do pionu:
Oto link do Wiadomości gospodarczych: www.youtube.com/playlist
A to jest link do "Przeglądu prasy". Też jedyny w Polsce www.youtube.com/playlist
Kolejny link do omówień innych artykułów polskich autorów na chińskie tematy: "Konfrontacje".
www.youtube.com/playlist
WSZYSTKIE te playlisty są CODZIENNIE aktualizowane.
Komentarze